Resort sprawiedliwości przygotował projekt regulacji, która może mieć istotny wpływ na działalność polskich firm windykacyjnych. Prawdopodobnie całkowicie zmieni on oblicze branży. Jednym z proponowanych wymogów jest posiadanie kapitału zakładowego w wysokości co najmniej 20 mln zł. Obecnie taki poziom spełniają jedynie cztery firmy windykacyjne zrzeszone w Związku Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF). Na GPW w Warszawie w obrocie regulowanym i alternatywnym notowane są akcje spółek sektora – największy pod względem kapitalizacji jest Kruk.
Ministerstwo Sprawiedliwości wystąpiło z pomysłem uregulowania sektora windykacyjnego. Resort planuje, by ustawa weszła w życie 1 stycznia 2023, czyli w perspektywie niespełna roku. Inicjatywa jest na wczesnym etapie legislacyjnym, gdyż resort dopiero przygotował projekt, niemniej losy regulacji mogą przykuwać uwagę inwestorów.
Pomysł jest wdrażany po to, żeby ucywilizować proces windykacji. Zdaniem Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości, w Polsce panuje w tej materii Dziki Zachód. Obecnie działalność windykacyjna odbywa się w ramach ogólnej zasady prowadzenia działalności gospodarczej. Branża bywa postrzegana jako dość kontrowersyjna, czemu sprzyjają doniesienia mediów o wątpliwych praktykach stosowanych przez niektórych windykatorów.
Przejmujący reportaż o tym zjawisku znajdziesz tu: KLIK
„[…] prywatny windykator – w aktualnym stanie prawnym – bez przeszkód może ingerować w prawa i wolności obywatelskie. Dopuszczać się np. takich działań, jak wykonywanie 2 tys. połączeń telefonicznych do danej osoby, zostawianie kopert w widocznych miejscach, oklejanie mieszkań, wchodzenie ludziom do domów i żądanie wyjaśnień. Tymczasem to naruszanie prawa do prywatności i miru domowego” – powiedział Marcin Warchoł w rozmowie z DGP.
To jedna strona medalu. Przy czym warto mieć na uwadze, że niepożądane przypadki nagłaśniane przez media, mogą nie być reprezentatywne dla oceny zjawiska jakości windykacji. Brak danych na temat tego, ile przypadków było wątpliwych na tle wszystkich działań.
Moralność finansowa Polaków
Nie należy jednak zapominać o drugiej stronie medalu. O tym, że windykacja dłużników jest potrzebna, żeby wspomóc zasadę dochowywania zobowiązań w obrocie gospodarczym. A z tym bywa różnie. Pokazuje to raport ZPF „Moralność finansowa Polaków 2021” – możesz się z nim zapoznać pod tym linkiem: KLIK
Jednym ze spostrzeżeń wypływających z raportu jest to, że na przestrzeni ostatnich lat pewnej erozji uległo oddawanie długów jako obowiązek moralny. Na pytanie „Czy zgadza się Pani/Pan z poglądem, że oddawanie długów jest zawsze obowiązkiem moralnym?” twierdząco w 2021 roku odpowiedziało 92% ankietowanych. Dla porównania 2016 roku odsetek wynosił 97%. Zatory płatnicze mogą prowadzić w skrajnych przypadkach do niezawinionych wstrząsów biznesowych. Mogą to być m.in. ograniczenia produkcji/świadczenia usług, zwolnienia pracowników, przymusowe restrukturyzacje czy nawet upadłości. Do tego nieterminowe regulowanie zobowiązań może wpływać też na wzrost kosztów finansowania bieżącej działalności „zdrowych” firm. Zyskuje to na znaczeniu zwłaszcza ostatnio, gdy od października 2021 roku RPP zainicjowała cykl podwyżek stóp procentowych. A to właśnie od nich w dużej mierze uzależnione są kredyty zmiennoprocentowe. Z badania przeprowadzonego przez FOR wynika, że udział kosztów związanych z obsługą przeterminowanych należności w kosztach ogółem, jest tym wyższy, im mniejsze jest przedsiębiorstwo.
Pomysł na ucywilizowanie windykacji
Zmian zawartych w projekcie ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora jest mnóstwo. W związku z tym, my skoncentrujemy się jedynie na najistotniejszych.
Działalność windykacyjną będzie mogła wyłącznie prowadzić spółka akcyjna o kapitale zakładowym w wysokości co najmniej 20 mln zł. Według ostatnich danych rocznych GUS (na koniec grudnia 2020) branża skupiała 87 podmiotów. Z tego jedynie 23 firmy windykacyjne prowadziły działalność w formie spółki akcyjnej. Minimalny wymóg kapitału zakładowego dla spółki akcyjnej wynosi 100 tys. zł, a zatem niewiele. Można więc założyć, że wiele firm bez trudu mogłoby przejeść na tę formę prowadzenia działalności. Gorzej, że to nie wystarczy, zgodnie z projektem regulacji niezbędne będzie posiadanie 20 mln zł kapitału zakładowego. To już bardzo dużo, dla wielu, jeśli nie większości firm poza zasięgiem.
Oprócz tego niezbędne będzie uzyskanie zezwolenia wydanego przez ministra właściwego ds. gospodarki (obecnie minister rozwoju i technologii ) oraz wpis do prowadzonego przez niego Centralnego Rejestru Firm Windykacyjnych i Windykatorów. Rejestr ma być prowadzony online z dostępem dla każdego zainteresowanego.
Firmy windykacyjne – co może, a czego nie może windykator?
Reglamentowany ma zostać też zawód windykatora. Wykonywać go będzie mogła jedynie osoba niekarana, posiadająca licencję, zatrudniona w firmie windykacyjnej na podstawie umowy o pracę. Resort sprawiedliwości planuje ustalić minimum kwalifikacji merytorycznych i etycznych wymaganych do uzyskania licencji przez windykatorów.
Zabronione zostaną niektóre praktyki godzące w prywatność dłużników np. przesyłanie wezwań otwartymi kanałami, oklejanie mieszkań w taki sposób, aby sąsiedzi czy inne osoby miały wiedzę, że dana osoba podlega windykacji. Niedopuszczalne będzie „nachodzenie”, czyli wizyta windykatora u dłużnika bez zapowiedzi. Chodzi o to, że wizyty w miejscu zamieszkania dłużnika będą możliwe jedynie w przypadku, gdy wcześniej się je z nim uzgodni. Wyjątkiem jest sytuacja, że kontakt z dłużnikiem jest niemożliwy do nawiązania. Wówczas windykator będzie mógł odwiedzić tę osobę, ale też pod pewnymi warunkami. Niedopuszczalne będą wizyty windykatora w domu w dniach ustawowo wolnych od pracy oraz w pozostałych dniach tygodnia w godzinach od 17 do 9. Ważną zmianą jest także ujednolicenie okresu przedawnienia roszczeń dla konsumentów i osób prowadzących działalność gospodarczą. Obecnie dla prowadzących działalność gospodarczą termin przedawnienia wynosi 3 lata, a wobec konsumenta upływa po 6 latach. W myśl nowego pomysłu termin wyniesie 3 lata.
Firmy windykacyjne na giełdzie
W obrocie na polskim rynku regulowanym i alternatywnym jest notowane niespełna dziesięć firm windykacyjnych. Pod względem kapitalizacji niekwestionowanym liderem jest Kruk, którego wartość rynkowa przekracza 5 mld zł. Resztę firm dzieli od niego przepaść – pozostała ósemka jest warta nieco poniżej 900 mln zł.
Gdyby nowa regulacja zainicjowana przez resort sprawiedliwości została przyjęta przez parlament w niezmienionej formie, to dla niektórych z tych firm oznaczałoby kłopoty. Wyzwaniem dla niektórych mogłoby być sprostanie wymogowi kapitału zakładowego w wysokości minimum 20 mln zł. Obecnie jedynie Best spełnia to kryterium. Reszta spółek ma niższy kapitał zakładowy. Część z nich jest w stanie szybko uzupełnić kapitał. Dotyczy to wszystkich firm z rynku regulowanego.
O wiele gorzej sprawy się mają w przypadku podmiotów z NewConnect. O ile posiadane zasoby przez NPL Nova (dawna Pragma Inkaso) zdają się wystarczające do sprostania potencjalnym wymogom kapitałowym, to pozostałe z nich mogą mieć z tym problem. Chodzi o Kancelarię WEC, BVT i Ditix. Z ostatnich raportów okresowych wynika, że posiadane przez nie zasoby nie wystarczą do zwiększenia kapitału zakładowego poprzez podwyższenie wartości nominalnej (w ramach zwykłego podwyższenia kapitału) albo ze środków własnych (źródłem mogą być kapitały zapasowe lub rezerwowe).
Mogą one zatem spróbować pozyskać kapitał z emisji akcji. Prowadziłoby to do bardzo poważnego rozwodnienia (w szczególności przypadek BVT i Ditix). Mogłoby ono być na tyle duże, że o ile nie uczestniczyliby znacząco w tym procesie dotychczasowi kluczowi właściciele, to doprowadziłoby to do utraty przez nich faktycznej kontroli nad spółką.
Przypadek Ditiksu jest szczególny, ponieważ spółka ma unikalny model działalności. Z jednej strony zajmuje się windykacją – odzyskuje wierzytelności pieniężne nabywane na własny koszt. A z tym sobie chyba najlepiej nie radzi, gdyż w ostatnim raporcie kwartalnym przyznała, że odnotowała zmniejszenie aktywności biznesowej w tym segmencie. Z drugiej strony zajmuje się gamingiem. I ta druga noga biznesu jest dla niej priorytetem, a biznes odzyskiwania należności stracił na znaczeniu. Wskazuje na to choćby przyjęta nowa strategia rozwoju. W zeszłym roku firma ogłosiła, że planuje wydać w okolicach czerwca 2022 roku grę opartą na komiksie Kajko i Kokosz. Produkcja ma być dostępna na urządzeniach z Androidem i IOS. Gdyby produkcja okazała się sukcesem, to wówczas tym łatwiej byłoby porzucić biznes windykacyjny.
Infografika 1 – Podstawowe parametry spółek windykacyjnych z rynku regulowanego i alternatywnego (w mln zł)
Źródło: obliczenia własne na podstawie raportów spółek, stooq.pl i biznesradar.pl
Proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany doprowadzą do istotnych przeobrażeń branży windykacyjnej. Ograniczą liczbę podmiotów zajmujących się tą działalnością, a zatem należy spodziewać się procesów konsolidacyjnych w sektorze. Skorzystać na tym mogą zwłaszcza firmy notowane na rynku regulowanym GPW w Warszawie. Utrudnienie „twardej windykacji” (np. kontrowersyjne praktyki wywierania presji na dłużniku lub ograniczenie odwiedzin) doprowadzi do tego, że o wiele istotniejsza stanie się „miękka windykacja” (perswazja za pomocą bardziej koncyliacyjnych działań). Wyzwaniem dla branży może okazać się skrócenie terminu przedawnienia dla konsumentów. Część firm wypadnie z sektora. Może to oznaczać tymczasowy wzrost „wymuszonej” podaży sprzedawanych wierzytelności oraz obniżyć koszt nabywanych portfeli długu przez pozostałe na rynku podmioty. Zmniejszenie konkurencji w dłuższym terminie może też wiązać się ze spadkiem kosztów transakcji. Odczuje to m.in. sektor bankowy, pożyczkowy, telekomunikacyjny, ale akurat to będzie korzystne dla giełdowego sektora windykacji wierzytelności.
Infografika 2 – Zmiana procentowa kursów akcji spółek windykacyjnych na rynku regulowanym GPW w Warszawie w ostatnim roku
Źródło: TradingView
Komentarze z shoutboxa