Akcje rynków wschodzących pozwoliły najwięcej zarobić w IV kwartale 2019 roku, choć za sprawą rekordów cenowych wszechczasów na czołówki mediów dostały się giełdy amerykańskie – takie wnioski płyną z raportu IRR Quarterly.
W odróżnieniu od poprzednich kwartałów największe zyski w IV kwartale 2019 umożliwiły rynki wschodzące – MSCI Emerging Markets zyskał 11,7 proc. (+16,2 proc. w całym roku).
Dla porównania rynki rozwinięte poszły w górę o 7,9 proc. (+25,8 proc. w 2019 roku), a peryferyjne o 6,1 proc. (+13,7 proc. rdr).

Choć, najwięcej można było zarobić na rynkach wschodzących, czwarty kwartał i cały rok mogą zapaść w pamięci zwłaszcza inwestorów, posiadających akcje amerykańskie.
W grudniu media powszechnie donosiły o tym, że trzy najważniejsze indeksy tamtejszego rynku pobiły maksima historyczne – S&P500 sięgnął powyżej 3.200 pkt., DJIA powyżej 28.500 pkt., a Nasdaq Composite powyżej 9.000 pkt.
W efekcie S&P500 TR (indeks dochodowy – zmiana indeksu plus dywidendy) zaliczył najlepsze 12 miesięcy od 2013 roku.
„Zakładając w uproszczeniu, że indeksy dyskontują z rocznym wyprzedzeniem zmianę zysków spółek, można porównać zeszły rok z 2013. Wówczas indeks zwyżkował ponad 30 proc., dyskontując 5 proc. wzrostu zysków. Rok później dorzucił kolejne 14 proc., dyskontując spadek EPS w 2015 roku. W 2020 roku możemy mieć podobną sytuację, że skala wzrostów zwyczajnie +przedyskontowała+ przyszłe zyski i na powtórkę z 2019 roku nie ma co liczyć, a to i tak najbardziej pozytywny scenariusz” – napisano w raporcie IRR Quarterly.
Zdaniem twórców opracowania ostrożniej założyć, że w 2020 roku EPS (suma zysków na akcję wszystkich firm, wchodzących w skład S&P500) zmieni się w tempie nominalnego PKB prognozowanego przez BEA na poziomie nieco ponad 4 proc. z pewną poprawką w górę na korzystny wpływ skupów akcji przez amerykańskie spółki.
Według nich dla ziszczenia się tego pozytywnego scenariusza niezbędne jest spełnienie czterech przesłanek (od najważniejszej do najmniej ważnej) – nie będzie w 2020 roku w USA recesji, po władzę w wyniku jesiennych wyborów prezydenckich nie sięgnie Elizabeth Warren, nie dojdzie do eskalacji wojny handlowej USA-Chiny i Donald Trump nie zostanie złożony w urzędu w procedurze impeachmentu.
Tab. Zmiana indeksu S&P500 i EPS spółek, wchodzących w jego skład
Δ EPS | Δ S&P500 | Δ S&P500 TR | |
w proc. | w proc. | w proc. | |
2013 | 29,6 | 32,4 | |
2014 | 5,1 | 11,4 | 13,7 |
2015 | -0,6 | -0,7 | 1,4 |
2016 | 0,9 | 9,5 | 12,0 |
2017 | 11,3 | 19,4 | 21,8 |
2018 | 20,2 | -6,2 | -4,4 |
2019 | 0,3 | 28,5 | 31,1 |
2020 | 9,7 |
Źródło: FactSet (zmiana EPS), Standard and Poor’s (stopy zwrotu z indeksu)
Wśród rynków rozwiniętych najwyższe, dwucyfrowe, stopy zwrotu z akcji osiągnęli w IV kwartale inwestorzy w Irlandii (+18,4 proc.), Nowej Zelandii (+17,9 proc.) oraz w dwóch państwach skandynawskich: Szwecji (+13,3 proc.) i Danii (+12,7 proc.). Poza Belgią, gdzie doszło do ponad 1 proc. spadku indeksu z rodziny MSCI, wszystkie państwa rozwinięte zakończyły kwartał nad kreską.

Spośród rynków wschodzących najlepsze rezultaty cechowały giełdy akcji w Pakistanie (+24,6 proc.), Węgry (+22,1 proc.) i Tajwan (+18,2 proc.). MSCI Poland zwyżkował w IV kwartale o 3,7 proc., choć cały 2019 rok zakończył ponad 8 proc. stratą.
Poza dobrymi nastrojami na rynkach regulowanych zyski odnotowali także inwestorzy na rynkach alternatywnych – NC Index w USD zyskał 4,9 proc. (choć w złotym miał 0,4 proc. straty), a w całym 2019 roku 18,1 proc.
Największe powody do zadowolenia mieli inwestorzy z rynków alternatywnych państw uprzemysłowionych – brytyjski FTSE AIM All Share poszedł w górę w IV kwartale o 16,7 proc., a japoński Jasdaq Standard o 12,5 proc.
Zdaniem twórców IRR Quarterly poprzedni rok przejdzie do historii, gdyż potwierdził również jak negatywny wpływ na rynki kapitałowe mogą mieć niepokoje społeczne.
Największe straty w segmencie poniżej rynków rozwiniętych ponieśli inwestorzy, posiadający akcje z Chile (rynki wschodzące), gdzie indeks zniżkował w IV kwartale o prawie 9 proc. (-18,8 proc. w całym roku) i akcje z Libanu (rynki peryferyjne), gdzie indeks stracił w okresie październik-grudzień 37 proc. (-50,0 proc. w 2019 roku).
„Wspólną cechą dla obu państw było to, że niepokoje wybuchły w październiku, ale przede wszystkim, że zapoczątkowały je, wydawałoby się, błahostki” – uważają autorzy raportu.
Rząd premiera Sada-al-Haririego zaproponował w październiku, aby Libańczycy zostali obciążeni nowym podatkiem w wysokości 6 USD miesięcznie za korzystanie z komunikatorów internetowych, w tym szczególnie popularnego tam WhatsAppa.
Tego samego miesiąca doszło do największych od upadku dyktatury Augusto Pinocheta protestów społeczeństwa w Chile.
W tym przypadku powodem do protestów okazała się 4 proc. podwyżka cen na metro w Santiago, a oliwy do ognia mogła dolać propozycja ministra gospodarki Juana Fontaine Talavery, który poradził niezadowolonym, aby wstawali wcześniej i jechali wtedy do pracy i do szkół (w Santiago najwyższe stawki na metro obowiązują w godzinach szczytu), chcąc zaoszczędzić.
Efektem protestów były m. in. ofiary śmiertelne – urząd prokuratora generalnego potwierdził, że prowadzi śledztwa w sprawie 26 osób zabitych w związku z niepokojami w Chile.
Reakcją inwestorów na niepokoje społeczne w obu państwach była wyprzedaż aktywów wszelkich klas.
Solidna przecena cen akcji, była połączona ze wzrostem rentowności długu i osłabieniem się walut lokalnych.
Rentowności chilijskiego długu skarbowego 10-letniego zwyżkowały z ok. 2,55 proc. we wrześniu do 3,89 proc. w połowie listopada. Dochodowość libańskiego długu rządowego, zapadającego w marcu 2020 roku, poszła w górę z 13 proc. w połowie października do 105 proc. pod koniec listopada.
Peso chilijskie straciło w szczycie zamieszek ok. 20 proc., a funt libański na „czarnym rynku” osłabił się o ponad 50 proc. do ponad 2.200 za dolara jak doniosła Al Arabiya (sztywny kurs peg utrzymywany przez bank centralny Libanu utrzymał się w przewidzianym paśmie wahań ok. 1.500 funtów za USD).
WYBORY PREZYDENCKIE W USA NOWYM WĄTKIEM DLA RYNKÓW
„Inwestorzy od długiego czasu są wyczuleni na informacje, związane z wojną handlową USA-Chiny, łagodną polityką banków centralnych połączoną z sięganiem po niestandardowe środki czy też innymi czynnikami z otoczenia geopolitycznego – np. impeachment Donalda Trumpa lub brexit. W 2020 roku dojdzie nowy czynnik – wybory prezydenckie w USA, a dokładniej rzecz biorąc, czy wystartuje w nich i zwycięży Elizabeth Warren” – podano w IRR Quarterly.
W listopadzie 2020 roku odbędą się wybory prezydenckie w USA.
O ile, w przypadku republikanów sprawa jest jasna – o drugą kadencję będzie ubiegał się Donald Trump, o tyle wciąż nie wiadomo, kto będzie jego kontrkandydatem z obozu demokratów.
Rynki poznają oficjalnie kandydata demokratów po lipcowej konwencji w Milwaukee, co poprzedzi seria prawyborów w poszczególnych stanach.
Jeszcze we wrześniu 2019 roku najpoważniejszym pretendentem wydawała się Elizabeth Warren, która w sondażu PredictIt miała przeszło 50 proc. wskazań wśród zwolenników partii demokratycznej, lecz w IV kwartale jej przewaga stopniała, i według najnowszych, grudniowych badań tego ośrodka zajmowała trzecie miejsce (za J. Bidenem i B. Sandersem) z kilkunastoprocentowym poparciem.
Odczyt PredictIt wydaje się przy tym wiarygodny, ponieważ podobne wyniki płyną z innych sondaży – średnia dla 8 ośrodków badania opinii publicznej (Economist/YouGov, Morning Consult, Emerson, NBC News/Wall Street Journal, CNN, The Hill/HarrisX, Quinnipiac, USA Today/Suffolk) pokazuje, że na czele znajduje się Joe Biden (28,3 proc.) przed Berniem Sandersem (18,9 proc.), a dopiero za nimi jest Elizabeth Warren (15,3 proc.).
„Wydaje się, że w ostatnim czasie Elizabeth Warren przelicytowała i mnożące się jak grzyby po deszczu jej pomysły stały się trudne do zaakceptowania nawet przez wielu zwolenników demokratów. To, co proponuje senator Warren, to bardzo gorzki koktajl podatkowo-socjalny, którego Wall Street panicznie się boi” – napisali autorzy IRR Quarterly.
Elizabeth Warren ma wiele pomysłów.
Chciałaby wprowadzić podatek majątkowy dla osób zamożnych – 2 proc. rocznie od majątku netto powyżej 50 mln USD i 6 proc. powyżej 1 mld USD.
Korporacje podlegałyby 35 proc. podatkowi globalnemu – w przypadku dochodów zagranicznych amerykańskie spółki płaciłyby różnicę między 35 proc. a stawką zagraniczną. Plan ten miałby działać w drugą stronę i dotyczyć firm zagranicznych, uzyskujących dochody w Stanach Zjednoczonych.
Dodatkowo zyski ponad 100 mln USD podlegałyby ponadto ekstra podatkowi (corporate surtax), a do tego nie byłoby zwolnień od niego – stawka 7 proc.
Warren jest zdania, że system podatkowy pozwala firmom odliczać koszty pewnych inwestycji w aktywa szybciej niż te w rzeczywistości tracą na wartości – w związku z tym planuje wydłużyć okresy amortyzacji.
Dla inwestorów szczególnie istotne mogą być pomysły dotyczące rynku kapitałowego.
Chodzi o inicjatywę podwyższenia podatku od zysków kapitałowych – z 23,8 proc. do 40 proc., a w przypadku najbogatszych podatek miałby być pobierany nawet jeśli nie doszło do sprzedaży (zasada mark-to-market).
Transakcje akcjami i obligacjami miałyby zostać obciążone 0,1 proc. podatkiem od sprzedaży.
Warren zamierza również przyjrzeć się dużym firmom technologicznym i w celu zwiększenia konkurencyjności zmusić je do udostępnienia rozwiązań platformowych dostępnych dla innych podmiotów.
Do tego dochodzą pomysły, m. in. ze sfery socjalnej – objęcie powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym wszystkich mieszkańców, co mieliby sfinansować pracodawcy, zapewnienie darmowego college’u dla studentów.
Sekretarz skarbu w administracji demokratów za czasów prezydentury Billa Clintona, Larry Summers, określił w wywiadzie dla CNN propozycje podatkowe Warren jako zbliżone do konfiskaty i mające dewastujący wpływ na kondycję amerykańskiej gospodarki.
Najnowsze komentarze