Nieformalna grupa małych inwestorów, którzy skrzykiwali się na forach internetowych, między innymi Reddit, doprowadziła niedawno do gigantycznych wzrostów kilku spółek. Ostatnio głośno było o wzroście akcji Nokii, który zorganizowała społeczność WallStreetBets, planując “skok” właśnie na serwisie Reddit. Wcześniej, „dzieciaki”, jak nieoficjalnie mówi się o grupie małych inwestorów, napompowały akcje m.in. spółki GamStop, a na polskim podwórku, dzięki oddolnej grupie małych inwestorów zainspirowanych WSB, o 25 procent skoczyły do góry akcje CD Projektu. Czy regularni gracze i więksi inwestorzy mają się bać tego oddolnego ruchu społecznego? I jak odbije się on na faktycznych akcjach spółek w perspektywie długoterminowej?
Solidarność naszą bronią
Jak twierdzi były prezes polskiej giełdy Ludwik Sobolewski, ewenementem w całym zjawisku jest to, że grupie „dzieciaków”, czyli małych inwestorów, z którymi na co dzień nikt na giełdzie się nie liczy, udało się realnie, i to w sposób zjawiskowy i radykalny, w ciągu maksymalnie krótkiego czasu napompować akcje wybranych spółek. Możecie o tym przeczytać również tutaj. To masowy wykup pojedynczych akcji i jednocześnie, jak twierdzą niektórzy, zorganizowany „atak na rynek”. Dlaczego trend na rynku tak szybko udało się odwrócić grupie „płotek”, a niejednokrotnie nie było osiągalne dla największych nawet inwestorów? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać właśnie w oddolnej solidarności, jaka łączy często społeczne zrywy i grupy formalnie niezorganizowane, a której brakuje często większym inwestorom. W ich przypadku, jak twierdzi Ludwik Sobolewski, nawet jeśli uda się zawiązać większym graczom sojusz, niuanse w podejściu do debiutu spółki czy innych kwestii niwelują wspólne plany.
Po pierwsze, regułą było to, że nawet duża liczba inwestorów indywidualnych nie była w stanie odwrócić trendu na giełdzie, czy tym bardziej „zagrać” przeciwko dużemu inwestorowi instytucjonalnemu. Wynikało to przede wszystkim z tego, że nawet jeśli ci wszyscy gracze indywidualni razem wzięci dysponowaliby znacznym potencjałem kupna czy sprzedaży, to podejmowali różnorakie decyzje co do kierunku składania zleceń, warunków zleceń czy momentu wejścia na rynek, mówi w rozmowie z Buisness Insider Ludwik Sobolewski.
Nokia zaprzecza wzrostom
Paradoksalnie, chwilowe „napompowanie” akcji losowo wybranych spółek niekoniecznie musi wyjść ich właścicielom na dobre. Po pierwsze, ryzyko bańki spekulacyjnej jest w takich przypadkach dość duże i owocuje często szybkimi spadkami. Po drugie, sam brak zaufania zarówno wśród graczy jak i społeczeństwa, po sprawdzeniu dlaczego akcje wywindowały w górę, będzie dodatkowym czynnikiem spadku w perspektywie długoterminowej.
Pod koniec stycznia Nokia wydała specjalne oświadczenie, w którym odcina się od wzrostów swoich akcji. Jak mówią przedstawiciele spółki, nie zaszły w jej organizacji żadne zmiany, które usprawiedliwiałyby tak wysokie wzrosty, i które „mogłyby odpowiadać za niedawny wzrost ceny rynkowej lub wolumenu obrotu jej akcjami”.
Napompowanie akcji to dla fińskiej spółki nie lada kłopot w perspektywie długoterminowej, ponieważ wahania (akcje spółki w ciągu jednego dnia z 4,7 dolarów podrożały do ponad 7, a następnie znowu spadły do 4- 5 dolarów za akcję) mogłyby zaskutkować brakiem zaufania rynku, a także znacznie ograniczyć możliwości kredytowe spółki.
Radykalne regulacje dla płotek z Wall Street Bets i zemsta Robin Hooda?
Społeczność WSB spowodowała niemały popłoch na giełdzie i z pewnością zalazła za skórę niejednemu większemu inwestorowi. W związku z nagłymi wahaniami i nieobliczalnością społeczności Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych (SEC) poinformowała pod koniec stycznia, że analizuje sytuację. Nie ma na razie oficjalnych decyzji, ale jak powiedział Prezes londyńskiej giełdy David Schwimmer, odpowiedzialne za regulacje organy muszą ocenić, czy nie przekroczono granicy manipulacji na rynku.
Zamieszanie na rynkach zwróciło także uwagę Białego Domu. W kontekście spółki GameStop, sprawa jest badana przez prokuratora generalnego Nowego Yorku. Jak mówi szef działu badań maklerskich w Pepperstone Chris Weston:
Perspektywa interwencji w tym miejscu jest wyraźnie wysoka, ale to może tylko rozjuszyć internetową społeczność, ponieważ odzwierciedlałoby to na rynku finansowym nierówności ekonomiczne w USA. Nierentowne firmy-zombie są wspierane kredytami przez Fed, ale jeśli traderzy detaliczni wezmą na cel krótkie pozycje funduszy hedgingowych, to zostaje to zakazane.
Okazuje się jednak, że nawet jeśli oficjalne kary i regulacje nie weszłyby w życie, giełda zna sposoby zemsty na rebeliantach. W czwartek 28 stycznia, gdy społeczność z WallStreetBets miała wziąć na warsztat również kilka innych spółek borykających się z problemami, GameStop zanotował pod koniec dnia spadek o 44 procent, AMC 56 procent, a Nokia 28, 4 procenta.
O ten incydent społeczność z Reddita szybko obwiniła popularną aplikację do inwestowania RobinHood, która zwyczajnie… zablokowała możliwość handlu niektórymi spółkami, do czego z resztą przyznała się w oficjalnym oświadczeniu.
Na ten moment nie wiadomo, czy społeczność WallStreetBets będzie kontynuować podbijanie amerykańskiego rynku, oraz czy za przykładem społeczności z Reddita pójdą inni. Nie wiadomo też, czy ewentualne regulacje zduszą w zarodku rebelię “dzieciaków” – biorąc jednak pod uwagę dychotomię tego rodzaju oddolnych ruchów, jest to mało prawdopodobne.
Kurs GME kontynuuje spadek, który na tę chwilę wynosi ok. -35%. Kurs znalazł się przy kolejnym okrągłym poziomie, 60 USD.
https://stooq.pl/q/?s=gme.us