O zakupie przez Elona Muska platformy społecznościowej Twitter było głośno od dobrych kilku miesięcy. Plan wywołał niemałą burzę wśród użytkowników medium, zwłaszcza tych, którzy wskazywali na powoływanie się przez Muska na wolność słowa. W piątek miliarder zdecydował się na wypowiedzenie umowy z platformą.
Przejęcie Twittera przez Elona Muska – kontrowersje
Elon Musk, jeden z najbogatszych ludzi świata, ogłosił kilka miesięcy temu, że zamierza zakupić platformę społecznościową Twitter. Dokładniej, zaproponował przejęcie 100 procent akcji firmy, na co po niezbyt burzliwej dyskusji przystali ostatecznie wszyscy akcjonariusze. Twitter to jeden z najpopularniejszych serwisów społecznościowych, często używany przez polityków i celebrytów. Plan zakupu platformy Musk motywował „niewystarczającą wolnością słowa w sieci”, co oczywiście wywołało falę komentarzy. Wiadomość o przejęciu ucieszyła między innymi Republikanów, którzy nawoływali do „uwolnienia Trumpa” (były prezydent USA został zablokowany na platformie po słynnym „szturmie na Kapitol”).
Wydawało się, że wszystko pójdzie dobrze, i Twitter faktycznie stanie się własnością Elona Muska. Za zakup jednej akcji miliarder zaproponował 54,20 dolara. Łącznie, cała transakcja miała kosztować Muska 44 miliardy dolarów. Jednak w piątek świat obiegła informacja, że właściciel Tesli zdecydował się zerwać umowę z Twitterem.
Rezygnacja Elona Muska z podpisania umowy z Twitterem
Choć kontrakt z Tweeterem był już przygotowany, a przejęcie miało nastąpić dosłownie na dniach, w piątkowe popołudnie Elon Musk oficjalnie wypowiedział umowę kupna platformy, powołując się na złamanie jej warunków przez serwis. Głównym powodem, na jaki powołał się Musk, było odmówienie przez Twittera podania rzetelnych informacji dotyczących statystyk botów, działających na platformie. Drugim powodem było to, w jaki sposób rozprawia się on ze spamem czy fałszywymi kontami. Tego typu zgrzyt pojawiał się w rozmowach z władzami Twittera już kilka tygodni temu, kiedy władze serwisu podały do wiadomości publicznej, że liczba botów i fałszywych kont to na Twitterze mniej niż 5 procent. W zapewnienia te Musk jednak nie uwierzył, i nadal czekał na „pełniejsze” statystyki.
Cała sprawa, szeroko omawiana w mediach, pompowała jeszcze mocniej bańkę spekulacyjną, co, jak się wydaje, stało się specjalnością miliardera. Samo podważenie opinii władz Twittera o niewielkiej ilości fałszywych kont mogło również podziałać na korzyść Muska. Niejako, może to usprawiedliwiać jego chęć wykupienia platformy społecznościowej „w imię wolności słowa”. Wato przypomnieć, że w kwietniu notowania Tesli dość mocno spadły…
Władze Twittera łatwo nie odpuszczą
Czy Twitter skorzystał na spekulacjach o przejęciu serwisu przez jednego z najbogatszych ludzi na świecie? Jeśli spojrzymy na wykres, wydaje się, że kwiecień był dla platformy jednym z najlepszych miesięcy, jeśli chodzi o notowania. Jednak już 5 maja akcje zaczęły ponownie tracić na wartości.
Sam moment przejęcia mógłby z pewnością mocno wpłynąć na notowania. Ponadto, Musk zaoferował platformie bardzo dużo pieniędzy, nie dziwi więc, że prezes zarządu, Bret Taylor, zapowiedział kroki prawne. Problemem dla Muska jest przede wszystkim to, że umowa została już podpisana. Teraz, to właściciel Tesli będzie musiał udowodnić, że doszło do naruszenia jej warunków. W kontrakcie widniał co prawda zapis, że odejście od zobowiązania jest możliwe w przypadku wystąpienia poważnych okoliczności, które uniemożliwiłyby zakup. Powstaje jednak pytanie, w jaki sposób sąd podejdzie do kwestii ilości botów i fałszywych kont na platformie.
Przez prawie dwa miesiące pan Musk poszukiwał danych i informacji niezbędnych do dokonania niezależnej oceny rozpowszechnienia fałszywych lub spamowych kont na platformie Twittera, napisał zespół prawny Elona Muska i najprawdopodobniej na te okoliczności będzie się właśnie powoływał w sądzie.
Inną sprawą, która nie podobała się Muskowi było zwolnienie przez Twittera dwóch kluczowych managerów oraz części dotychczasowego zespołu, a także blokada nowych zatrudnień.
Władze Twittera nie pozostają dłużne i jak zapowiadają, będą chciały egzekwować poważne zadośćuczynienia dla akcjonariuszy. Wyjściem dla propozycji ma być różnica między oferowaną przez Muska ceną 54,20 dolara za akcję a aktualnym kursem, który w piątek wynosił 36,81 dolara.
Podsumowanie
O przejęciu Twittera przez Elona Muska mówiono w mediach na całym świecie. Wydaje się, że o to właśnie chodziło miliarderowi, który wyspecjalizował się w medialnym szumie, mającym w kontekście pompowania akcji ogromną siłę, zwłaszcza w Ameryce. Trudno stwierdzić, czy wycofanie się z umowy zakupu platformy jest efektem kalkulacji Muska, który przestraszył się, że społeczny sprzeciw wobec moderacji serwisu pod płaszczykiem większej wolności słowa ściągnie akcje w dół, czy też może kolejną grą. Jeśli to drugie, jest to dość ryzykowne. W sądzie Musk może stracić co najmniej 1 miliard dolarów, jeśli nie więcej.
Najnowsze komentarze