Od początku roku chińskie spółki technologiczne znajdują się w potrzasku. W szczególności Hang Seng, indeks akcji spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Hongkongu stracił od tegorocznego szczytu 18% (od początku roku 5%), w porywach tracił do 21%.

Inwestorzy wycofują się z chińskich akcji
Duzi inwestorzy stają się coraz bardziej nerwowi, ponieważ nie jest jasne, jak daleko posunięte będą regulacje rządowe i które sektory będą nimi objęte.
Na przykład założony przez amerykańską inwestorkę Cathie Wood fundusz inwestycyjny Ark Invest, jeden z wygranych ubiegłorocznej pandemii, poinformował pod koniec lipca o zbyciu znacznej ilości chińskich akcji technologicznych. Mowa o sprzedaży akcji takich spółek jak Alibaba, JD.com czy Tencent na łączną kwotę około 150 mln USD. Fundusz zarządzał w lutym br. kapitałem w wysokości 50 mld USD. Jest on od lat jednym z najchętniej obserwowanych funduszy inwestycyjnych w Stanach. W sześciu zarządzanych przez fundusz Ark ETFów wartość środków zainwestowanych w chińskie akcje spadła z około 2 mld USD na początku roku do ostatnio blisko 100 mln USD. Daje to spadek rzędu 95%.
Masayoshi Son, założyciel japońskiego przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego i medialnego Softbank, nie liczy na szybki powrót do wzrostów. Jak donosi Reuters, około jedna czwarta inwestycji Softbanku skupiona jest w chińskich akcjach. Jednak dalsze inwestycje w Chinach wstrzymano, dopóki rządowe regulacje się nie zakończą.
Podobne ostrożne decyzje podejmują również inni, więksi zagraniczni inwestorzy.
Chiny mieszają w chińskich spółkach technologicznych
Ostatnie uderzenie w rynek nastąpiło w piątek 20 sierpnia. Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych w Pekinie uchwaliło restrykcyjne prawo dotyczące bezpieczeństwa danych. Skutkowało to spadkiem chińskich akcji firm technologicznych. Regulacyjne działania chińskiego rządu nie miały jednak miejsca po raz pierwszy. Chiny coraz częściej ingerują w działalność firm technologicznych, co jak pokazuje powyższy przykład, niepokoi największych inwestorów zagranicznych.
Licząc od lutego br. trzy największe chińskie firmy technologiczne Alibaba, Kuaishou, i Tencent straciły około miliard dolarów kapitalizacji giełdowej. Jak donosi serwis informacyjny Bloomberg – utrzymujący się trend spadkowy spowodował już biliony dolarów strat u zarządzających funduszami na całym świecie. Fortuny chińskich multimiliarderów branży tech Ma Huateng (Tencent) czy Huang Zheng (Pinduoduo) skurczyły się od lipca o dziesiątki miliardów dolarów.

Inwestorzy oczekują na daleko idące regulacje
W pierwszej połowie sierpnia Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin i Rada Państwowa przedstawiły pięcioletni plan. Określono w nim cele, które wprowadzą w życie do 2025 roku poprzez m.in. wprowadzenie bardziej rygorystycznych przepisów. Plan na nowo wzbudził obawy, że obecna ostra retoryka Pekinu wobec firm technologicznych i dostawców e-learningu może być kontynuowana, a nawet rozszerzana w nadchodzących latach na inne branże. Dla inwestorów oznacza to z pewnością brak jasności, które sektory dotknie w następnej kolejności.
Po wprowadzeniu zakazu generowania zysków przez przedsiębiorstwa e-learningowe, pojawia się również pytanie. Czy zainwestowany kapitał inwestorów zagranicznych w chińskie spółki technologiczne jest jeszcze bezpieczny? Jeżeli spojrzeć na notowane na amerykańskim indeksie NYSE spółki zajmujące się e-nauką, nie sposób odnieść wrażenia zaistniałego tam pogromu. W niektórych przypadkach, po ustanowieniu wieloletniego szczytu, kurs akcji wpadł w jednoznaczną, trwającą dopiero pół roku bessę znoszącą wypracowane latami zysk.
Wykresy spółek notowanych na NYSE: New Oriental Education (NYSE:EDU), TAL Education (NYSE:TAL), and Gaotu Techedu (NYSE:GOTU)
Regulacje rządowe zasięgają coraz szersze kręgi
Według ekspertów lokalnej polityki rządowej regulacje będą zaostrzane, zwłaszcza że przez lata Pekin stosunkowo pobłażliwie podchodził do sektora technologicznego. Najbardziej odczuwalne będą regulacje dla dominujących firm w swojej branży: Alibaba, Baidu oraz Tencent, którym zarzuca się nieuczciwą konkurencję.
Obok wspomnianych spółek regulacje rządowe trafiły i trafiać będą w dalsze podmioty. Mowa tutaj m.in. o “chińskim Uberze” Didi, którego aplikacja została w lipcu odgórnie zablokowana. Spowodowało to spadek kursu akcji o ponad 25%. Inny przykład to “chińskie Pyszne.pl” Meituan, któremu ma zostać nałożona kara w wysokości 1 mld USD. Ostatnio Pekin rozszerzył swoje regulacje na inne segmenty: start-upy ubezpieczeniowe, dostawców gier online, serwisy streamingowe i branżę kryptowalutową.
Za regulacjami stoi nikt inny, jak prezydent Chin Xi Jinping, który wielokrotnie wzywał do wyprostowania gorszącego stanu z ostatnich lat. Mowa o takich kwestiach jak deptane prawa pracowników, prawa nieletnich czy ochrona zdrowia. Niejednokrotnie wskazywano na obowiązek zapewnienia minimalnej płacy przez dominujące podmioty.
Drakońskie kary dla spółek technologicznych
W kwietniu gigant technologiczny Alibaba dostał grzywnę w rekordowej wysokości ok. 2,3 mld euro po tym, jak śledztwo wykazało, że firma przez lata nadużywała swojej dominującej pozycji. Alibaba ma rzekomo karać handlowców, którzy oferowali swoje towary za pośrednictwem konkurencyjnych serwisów. Władze zarzuciły naruszenie prawa nieuczciwej konkurencji.
W lipcu Tencent otrzymał nakaz zakończenia umów o wyłączność na licencjonowanie muzyki z wytwórniami płytowymi na całym świecie.
Bezpieczne (rządowe) branże
Warto zwrócić uwagę, że regulacje nie dotyczą wszystkich spółek z branży technologicznej. Dostawca sprzętu Huawei czy producent telefonów komórkowych Xiaomi wychodzą z wszechobecnych zakazów i nakazów bez większego szwanku.

Jest to zgodne z rządową strategią inwestycyjną, która preferuje usługi technologiczne związane z przemysłem, nad tymi, które związane są stricte z internetem. Uważa się, że gałęzie przemysłu, takie jak sektor OZE, ochrony środowiska, i elektronicznych samochodów powinny uchować się przed surowymi regulacjami.
Dalszym czynnikiem jest to, czy jeden z kilkunastu organów, które zaangażowane są w dbanie o przestrzeganie rządowych regulacji, nie podchodzi zbyt rygorystycznie do swojego zadania, aby przypodobać się władzy. Mowa tu o takich regulatorach jak Cyberspace Administration of China (CAC), China Securities Regulatory Commission (CSRC), State Administration for Market Regulation (SAMR, odpowiednik polskiego KNF), czy innych, które mają na swojej liście kontrolnej dziesiątki chińskich spółek, których wpływy stały się “za duże”.
Podsumowanie
Niepewność inwestorów wobec technologicznych spółek z Chin może potrwać nieco dłużej. Najlepszym przykładem silnego wpływu polityki na spółki kapitałowe, to spółki zajmujące się e-nauką. Potraciły one w bardzo krótkim czasie ponad 90% giełdowej kapitalizacji.
Niemniej chiński rynek akcji pomimo tego zdarzenia pozostaje dla zagranicznych inwestorów atrakcyjny. Wg. stanu na 30.06. zagraniczni inwestorzy posiadają ok. 582,4 mld USD udziału na chińskich rynkach. Tendencja od początku roku jest wzrostowa. Ray Dalio, zarządca jednego z największych funduszy inwestycyjnych Bridgewater oraz największy na świecie fundusz inwesytycjny Blackrock są zgodni, że Chiny nadal mają potencjał.
Chcesz zacząć inwestować za granicą? Przypominamy o możliwości uzyskania 50 USD zwrotu za prowizję przy otwarciu konta w LYNX korzystając z linku: Kliknij aby założyć konto LYNX






Wraz z publikacją artykułu zbiegła się informacja o powrocie do chińskich spółek przez wspomniany powyżej fundusz inwestycyjny Ark: https://www.bloomberg.com/news/audio/2021-08-25/cathie-wood-s-ark-jumps-back-into-china-podcast
W serwisie Bloomberg pojawiła się ciekawa grafika ze stopą zwrotu na poszczególnych sektorach indeksu Heng Seng w formie wykresu: https://gpwatak.pl/wp-content/uploads/2021/09/01.jpg
Powstaje pytanie czy ta okazja to łapanie spadającego noża?